W poprzednim wpisie „Gruzińskie podróżowanie – czar marszrutek” opisałem drogę do Mesti მესტია, niewielkiego miasteczka położonego w regionie Megrelia w Górnej Swanetii, otoczonego majestatycznymi szczytami Kaukazu. Można się tu poczuć jak we włoskich Alpach. Przynajmniej takie miałem pierwsze wrażenie. I to był mój pierwszy pobyt na Kaukazie wiec chodziłem non stop z dużymi oczami.
Mestia to góry!
Nad miasteczkiem góruje majestatyczny bliźniaczy szczyt Uszba (4710 m n.p.m.) nazywany Matterhornem Kaukazu.
Mestia szybko się rozwija korzystając z mody na turystykę w tym rejonie. Pomimo trudnego i wyczerpującego dojazdu, turystów tu nie brakuje. To tu po raz pierwszy zapoznaliśmy się z kuchnią gruzińską, gościnnością, suto zastawionymi stołami. Dla miłośników górskich wypraw jest to jedno z najlepszych miejsc na bazę wypadową. Liczne tu szlaki turystyczne są dość słabo oznakowane więc niejednokrotnie przyszło nam błądzić po łąkach pomiędzy krowami. W centrum liczne bazy noclegowe, kilka barów, dwie restauracje, mniejsze sklepy z warzywami i wspaniała piekarnia z tradycyjnie wypiekanym chlebem w piecach tone.
Poniżej na fotografii centrum Mestii, niedaleko informacji turystycznej i przystanku marszrutek.
Szerokie uliczki wieczorem zapełniają się dziesiątkami krów wracających z pastwisk, oraz Gruzinami snującymi się z alkoholem w ręce. Co jakiś czas młodzi chłopcy pędzą na oklep na koniach wznosząc okrzyki.
Zaraz za Mestią idąc doliną potoku Pushkueri roztaczają się niesamowite widoki. Ścieżka prowadzi zaraz za samotną kaplicą, basztą obronną, dalej pod górę aż pod Ushbę. Co chwile mijamy wesołe dzieci machające do nas, równie radosne krowy. Szałasy i domki pasterskie całą zimę są opustoszałe, lecz w lecie zawsze ktoś jest, czasem do nas zagada.
Malowniczo, nieprawdaż? Na wysokości około 2500m m n.p.m. mija nas dziarska staruszka energicznie poganiając krowę. Ja już miałem zadyszkę, prosto z marszrutki w góry bez aklimatyzacji i nie dałem rady tempu Gruzińskiej starszej pani ;).
Poniżej jedno z gospodarstw wraz z basztą obronno – mieszkalną.
Tą ścieżką można dojść do Mazeri, miejscowości na mapie wydawałoby się blisko, jednakże przejście przez przełęcz, zapewniam jest wyzwaniem. Strome zbocza, znikający szlak, osuwiska skalne i rwące potoki. Jeśli was to nie zraża to gwarantuję wam genialne widoki przez całą drogę.
Wpis postanowiłem podzielić na kilka części, więc za kilka dni wrócę z tematem Mestii i okolic!
Jedzenie gruzińskie strasznie rozleniwia i trzeba niesamowicie silnej woli by wstać od stołu i ruszyć w trasę, zapewniam!