Nie wiem dlaczego ale nie boję się chodzić nocą, bez względu na kraj w którym przybywam. Czy powinienem? W nocy jest coś magicznego, ze zniecierpliwieniem czekam na zachód słońca i chwile jak zmienia się miasto. Zaskoczeniem było dla mnie dualistyczne życie Amsterdamu który tuż po zmroku zamieniał się w miasto barów, klubów, skąpanych w zapachu marihuany czy Berlinie z rytmami electro i rave.
O nocy w Tajlandii pisałem we wpisach poprzednich: Bangkok – pierwsze kroki
I Khaosan Road. Tym razem zabieram was na kilku kilometrów spacer po za granice Krabi na południu tego kraju. Niewielka miejscowość otoczona gęstym lasem palmowym, całe życie kwitnie tuż przy drodze, przydrożne bary na kółkach oferujące soki owocowe, szaszłyki wieprzowe, czy ostre tajskie potrawy.
Zaskakujące jednoizbowe mieszkania w których żyje kilka pokoleń to również źródła utrzymania. Tuż po zmroku zamieniają się w warsztaty samochodowe, krawieckie, fryzjerskie, czy małe sklepiki pełne lokalnych wyrobów. Wysoka temperatura za dnia uniemożliwia prowadzenie interesów.
Wydaje się iż chmary komarów nic nikomu nie robią. Z głośników wydobywa się tajska muzyka, nawoływania mułłów z pobliskiego meczetu, mantry buddyjskie z klasztoru w Tiger Temple, a w oddali słychać non stop sprzeczki małp.
Technicznie: Zastosowałem szeroki asferyczny obiektyw na 16mm, przesłona F2.8 umożliwiła mi robienie zdjęć z ręki, tu by uniknąć poruszenia ISO 2500, w PS odszumianie w Dfine2.
Niewielki warsztat samochodowy, po prawej widać jednoizbowe mieszkanie. Przerobiony tuk-tuk na wersje transportową. Prawie przy każdym domu widnieje flaga, jak i portret Bhumibol Adulyadej, króla Rama IX.
Sklep spożywczy, można by powiedzieć, taka „żabka”. Po prawej pojemniki z lodem w których zawsze można znaleźć schłodzoną colę, czy czerwoną fantę (smak dzieciństwa, typowa landryna). Czasem odnoszę wrażenie iż przyjmują większą uwagę do aut niż wystroju wnętrz.
Zakład krawiecki…
Następny spożywczy, ratunek w upalne noce.
W większych wioskach i miejscowościach znajdują się przydrożne ringi do walk Mua-Thai, treningowe obozy. Do późnej nocy, dziesiątki kobiet i mężczyzn zwiększają swoją wytrzymałość na wycieńczenie i ból. Raz w tygodniu walki mistrzowskie, za pieniądze, o pieniądze, sławę czy zwykłe rozwiązanie sprzeczek lokalnych.
Nocą w Tajlandii się nie zasypia.
Ostanie komentarze