Nie tak dawno w ostrym mrozie przyszło mi ładowanie się na szczyt Śnieżnika (1425 m n.p.m.). Góra jest w sporej części pozbawiona drzew, wiec wiało niesamowicie, po drodze minęliśmy ekipę ultra-maratończyków biegnących w dół na złamanie karku, grupkę czeskich turystów mijających nas kompletnie oszronionymi pyskami z wesołym Ahoj!.
targałem ze sobą statyw, baterie w kieszenie by zimno nie zmniejszyło ich żywotności.
Na szczycie przymarzł mi pierścień ostrości, kompletnie przestał działać na szczęście przy wartości bliskiej nieskończoności więc można było fotografować w dal. Zauważyłem dośc duże opóźnienie w pracy migawki oraz kompletne zamarznięcie wizjera. Obiektyw chroniłem dekielkiem.
Tuż przed schroniskiem:
I na szczycie, tu już mi jak widać zamarzał obiektyw, wyskrobałem w nim „przerębel” stąd taka biała winieta 😛

Ostanie komentarze